niedziela, 23 kwietnia 2017

Sprawdzam?

Wczoraj pisałem o projekcji obaw, a dziś napiszę o sprawdzaniu. To również kwestia, którą uświadomiłem sobie ostatnimi czasy. Jest ona jednak, w przeciwieństwie do projekcji obaw, sprawą teoretyczną i potencjalnie możliwą. O ile projekcja obaw opiera się na faktycznych obserwacjach, porównywaniu faktów i wyciąganiu z tego wniosków, o tyle dzisiejszy temat sprawdzania to zaledwie potencjalna, teoretycznie wymyślona sytuacja. Na czym to polega?

Pisałem ostatnio kilka razy o ponownym poznawaniu mojego byłego chłopaka. Mamy się spotkać, ale już od jakichś dwóch miesięcy nie udaje nam się to, bo ciągle coś wypada. Nie może przyjechać, bo nie ma pieniędzy, albo jest chory, albo przyjechała rodzina na niespodziewany pogrzeb, albo są święta, albo znowu nie ma pieniędzy, albo znowu jest chory. Jednak w każdym z tych przypadków jest inny motyw. Raz chory jest na to, raz na tamto. To się nie powtarza w prostacki sposób. Ma to jakąś swoją logikę. Może być prawdziwe. Z jednej strony można by to nazwać bardzo ciekawym zbiegiem okoliczności, a z drugiej strony zastanawiam się, czy nie jest to zupełnie innego. W tym zakresie są trzy możliwości.

Pierwsza jest taka, że są to po prostu głupie wymówki, dzięki którym stara się on wymigać od poznania się ze mną, bo mu na tym naprawdę nie zależy. Wątpię w prawdziwość tej opcji - z drugiej strony kontaktuję się on bowiem ze mną na tyle intensywnie, że osoba, której nie zależy na poznaniu się, tak by nie postępowała. Byłoby bardzo dziwne, a poza tym byłoby to charakterystyczne dla jakiegoś szczególnego przypadku bajkopisarza. Mój były chłopak do takich nie należy. Druga opcja, która jest możliwa, ale mniej prawdopodobna, jest taka, że mój były chłopak w ten sposób sprawdza mnie. Jego problemy są tak naprawdę fikcyjne, on wymyśla tę sytuację żeby testować moją cierpliwość i zachowanie. Chce się przekonać, czy mi na nim zależy. Kiedy wreszcie test dobiegnie końca, dopiero wtedy spotka się ze mną. Myślę jednak, że nie jest to opcja prawdziwa. Potencjalnie jest możliwa, ale obstawiam opcję trzecią - takie jest po prostu życie i akurat taki ciąg wypadków Pan Bóg nam zafundował.

A jeżeli Pan Bóg nam go zafundował, to na pewno ma to jednak jakiś sens.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz