niedziela, 2 kwietnia 2017

Spadaj

Wczoraj było o spodniach, dziś o spadaniu. Zaczynają się na te same litery, ale tematy różne. Wczorajszy bardziej radosny temat to bardziej ciekawostka, która może wzbudzać śmiech. Dzisiejszy to ciekawostka dotycząca naszych obecnych czasów, opętanych przez elektroniczną komunikację i media społecznościowe - a to opętanie zaczyna ocierać się coraz bardziej o śmierć.

Nie mam tu na myśli niebieskiego wieloryba, to jest patologiczny przypadek, ale nie do końca pasuje do tego, o czym chcę dziś opowiedzieć. Swego czasu czytałem o małym delfinie, którego morze wyrzuciło na płycizny. Ludzie robili sobie z nim zdjęcia, a nikt nie pomyślał o tym, żeby ściągnąć go na głębszą wodę. Zwierzę nie przeżyło tej sesji fotograficznej.  Dziś czytałem artykuł o dziewczynie, która wisiała za oknem siódmego piętra budynku. Jej koledzy z pracy zamiast pomóc i wciągnąć ją do budynku po prostu wyciągnęli telefony i zaczęli wszystko filmować. Oni robili materiał na Facebooka, a kobieta spadła z siódmego piętra. Być może to tylko internetowy fake, ale nawet jeśli - to dotyka problemu, który niestety istnieje i coraz częściej daje o sobie znać.

Na tym filmiku jakimś wyjątkowym cudem przeżyła, ale ile może być podobnych sytuacji zakończonych śmiercią? Zamiast pomagać, filmujemy. Ostatnio doświadczył tego ex minister Radosław Sikorski, któremu jak sam przyznał instynkt dziennikarski kazał filmować ofiary ataku terrorystycznego w Londynie. W tym czasie jeden z brytyjskich ministrów osobiście udzielał pomocy rannemu policjantowi. Klasa Polaka z totalnej opozycji i klasa Brytyjczyka z cywilizowanego kraju. Zastanówmy się czasem, czy ważniejsze jest zrobienie zdjęcia lub nakręcenie filmu - czy pomoc komuś dramatycznie jej potrzebującemu. Wygląda na to, że media społecznościowe wypaliły nam tę część mózgu odpowiedzialną za współczucie i pomaganie innym.

Tak naprawdę media społecznościowe wypaliły nasze człowieczeństwo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz