piątek, 7 kwietnia 2017

Noc Konfesjonałów

Od dawna  kojarzę inicjatywę, którą jest Noc Muzeów. Bardzo ciekawy pomysł darmowego udostępnienia wejść do muzeów przez jedną noc w roku. Niestety, jeszcze ani razu się nie załapałam, ale być może w tym roku, 20-21 maja nadrobię zaległości. Natomiast dzisiaj przeczytałem o Nocy Konfesjonałów, która pozwala ludziom mającym wiele różnych obowiązków i nie posiadającym zbyt dużo wolnego czasu wyspowiadać się przed Wielkanocą. I co najdziwniejsze odbywa się ona już od ośmiu lat, a ja dopiero dziś po raz pierwszy o niej się dowiedziałem.

Faktem jest, że dawno nie byłem u spowiedzi i raczej nie planuję, bo swoje osobiste relacje z Bogiem mam bezpośrednio i to wprost przed Nim się kajam za moje winy. Nie muszę w tym celu uciekać się do pośrednictwa żadnej kościelnej instytucji. Niemniej jednak wiąże się z tą informacją także inna bardzo smutna refleksja. W tym roku minie już kilka lat od momentu, gdy po raz ostatni spędziłem z rodziną święta. Po raz pierwszy ten bardzo nieprzyjemny kubeł zimnej wody został wylany na moją głowę w roku 2009. W sierpniu wynająłem mieszkanie, do którego się przeprowadziłem od rodziny, a po kilku miesiącach nie było już dla mnie miejsca przy wigilijnym stole z moją ówcześnie jeszcze nie byłą żoną, z dzieckiem oraz z rodziną. Od tej pory mogłem co najwyżej przyjść na drugi dzień świąt, żeby zjeść jakieś na resztki (dosłownie i w przenośni) ze świątecznego stołu.

Oczywiście jest to naturalna konsekwencja wyboru, który musiałem dokonać, gdy zorientowałem się, że jestem gejem. Postanowiłem wtedy dokonać wyboru i niestety odejść od rodziny. Niestety, bo nie zakładałem jej dla zabawy, ale po to, aby ułożyć życie z drugą osobą. I choć, jak czas pokazał, nie układało mi się z nią do końca dobrze, zresztą w ogóle nie z powodu orientacji, to jednak mimo wszystko bardzo mnie to smuci. Nadal na swój sposób kocham moją rodzinę i bardzo żałuję, że tak się stało. Zapewne z inną, lepiej dobraną kobietą udałoby mi się do końca życia nie zorientować się, że jestem gejem, ale stało się jak się stało. Pal diabli spędzanie świąt z rodziną byłej żony (moja bliska rodzina już nie żyje) - ale najbardziej mnie boli, że nie jestem wtedy z synkiem.

Taką mam widać życiową pokutę i muszę ją przyjąć z pokorą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz