sobota, 8 kwietnia 2017

Noc doładowań

Wczoraj pisałem o Nocy Konfesjonałów a dzisiaj żartobliwie o nocy doładowań. Wczoraj w nocy miałem taką sytuację, że o drugiej w nocy przyszedł do mnie SMS na numer telefonu, którego używam w ciągu miesiąca przeciętnie tyle, że wygadane mam 1-2 minuty i wysłanych podobną liczbę SMS. O czym mógł mówić SMS, który przyszedł tak późno w nocy i od kogo? Okazuje się, że akurat to SMS od operatora mówiący o tym, że straciłem możliwość wykonywania połączeń. Po prostu konto się wyczerpało.

Trzeba więc doładować telefon za minimum 5 złotych, aby przedłużyć ważność konta o kolejny rok. A ponieważ dzieje się to raz do roku, więc łatwo zapominam, kiedy to ma miejsce i potem mnie to zaskakuje. Zabawne jednak, że w tym samym momencie mój były chłopak, który od jakiegoś czasu ma się ze mną spotkać, tak samo musi podładować za co najmniej 5 złotych swoje konto w telefonie, aby dalej mieć bezpłatne rozmowy, w tym również do mnie. A w ich czasie dzwoni do mnie i jest transmijsa na żywo z tego, co aktualnie robi. On coś robi, ja coś robię, co jaklis czas zamieniamy ze sobą kilka słów - i tak ta "rozmowa" wygląda.

Prawdopodobnie jednak nie był w stanie doładować telefonu za te 5 złotych, bo się do mnie wczoraj  nie odzywał. I kolejny potencjalny termin jego przyjazdu minął. Ale to już rutyna i nawet mnie to nie wkurza. Raczej patrzę na to jako na ciekawostkę przyrodniczą. Zawsze się pojawiają jakieś zabawne problemy. A to wizyta w szpitalu, a to brak kasy. Akurat wierzę, że to wszystko prawda. Po prostu najwyraźniej Pan Bóg ma jakiś cel w tym, żeby go tak trzymać na dystans. Albo chce mi kogoś innego podsunąć, albo to taka szkoła cierpliwości. I najbardziej mnie konfunduje to, że nie wiem, która z tych dwóch opcji jest prawdziwa. Na szczęście mam na głowie inne, egzystencjalne sprawy, i dobrze, że mam co robić.

A przy okazji, muszę doładować cierpliwość za więcej niż 5 złotych ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz