wtorek, 21 lutego 2017

Zasada Gandhiego

Kiedy dzisiaj wczesnym rankiem wstawałem, przypomniałem sobie znane przejęzyczenie ministra Waszczykowskiego o San Escobar. Jak wiadomo, ten lapsus zaczął żyć własnym życiem do tego stopnia, że tygodnik "Polityka" zamieścił profesjonalnie wykonaną przez kogoś mapę San Escobar - nie da się ukryć, że wyszydzającą PiS lub środowiska patriotyczne. Stolicą tego kraju jest bowiem Santo Subito (czyli - w moim przekonaniu - złośliwe nawiązanie do Jana Pawła II). Ze smaczków politycznych są tam są też tam takie miejscowości jak Vina Tusca i Las Dudas, Primero Sortos, zaś Santa Beata i San Antonio wiadomo z kim się kojarzą. Ze smaczków reklamowych choćby Para Ce Tamol i Bancomate de Visa. Do Polski nawiązują zaś Bimberro Grande i La Grande Orquestra. Smaczkiem jest w legendzie mapy oznaczenie głównej klasy dróg, nawiązującej zapewne do autostrady, jako "Autodrama". Co ma jednak wspólnego San Escobar z zasadą Gandhiego?

To znane powiedzenie przypisywane Mahatmie Gandhiemu: najpierw cię ignorują, potem się z ciebie śmieją, potem z tobą walczą, a potem wygrywasz. I właśnie owo San Escobar natchnęło mnie do zastanowienia się, na jakim etapie tej zasady Gandhiego jesteśmy teraz w Polsce, a ściślej - jest rządzący PiS. Na pewno pierwszy etap (ignorowanie) mamy za sobą. To było w czasie, gdy rządziła Platforma, miała rządzić przez wieki, a PiS miał być zepchnięty do politycznego rezerwatu. Gdy jednak PiS przejął władzę, wtedy zaczęły się dwa kolejne etapy - najpierw wyśmiewanie się z nadzieją na to, że zawali się sam u władzy. Potem, gdy to się nie udało, walka. Przejawem tej walki była chociażby (jak to niektórzy widzą) próba puczu w grudniu. Pytanie, kiedy ten drugi i trzeci etap się zakończą i PiS wyga?

Jak na razie PiS cieszy się ogromnym, choć zupełnie niezamierzonym, poparciem całej totalnej opozycji. Ona robi co może, aby PiS dalej rządził - i wygrał. Dobrowolnie rzuca samej sobie kłody pod nogi, wywala się, pokazuje swoją lipną obecność, nadal nie ma pozytywnego politycznego programu i nie zachowuje się tak, jak profesjonalna polityczna siła, która walczy o głos wyborców. Totalna opozycja zachowuje się jak totalny narkoman, odstawiony od narkotyków, który pragnie wrócić do nich za wszelką cenę. Czyli pragnie dorwać się do koryta, pragnie kraść z tego koryta do własnej kieszeni, a ludzie coraz bardziej świadomi całej tej sytuacji wcale nie mają zamiaru być okradani. Nawiasem mówiąc, bardzo podziwiam kogoś, komu przez kilka dobrych godzin chciało się ciężko popracować, aby zrobić w pełni profesjonalną mapę San Escobar. To przynajmniej kulturalna forma wyśmiewania się z PiS-u, dramatycznie inna od rynsztoka, którego codziennie doświadczamy od polskich polityków totalnej pozycji.

Ale nie mają oni szkoły politycznego życia, więc i nie mają klasy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz