niedziela, 12 lutego 2017

Okręt widzę?

Tym razem zaczęła się budować taka niewielka tradycja postów o tym, co widzę. Więc o tradycji będzie mowa. Postanowiłem dziś "zobaczyć okręt", a okazją ku temu był tekst, który przeczytałem o propozycji, aby budowlanej obecnie jednostce eskortowej, która zgodnie z stuletnią już tradycją nazewnictwa polskiej marynarki wojennej ma mieć nazwę nawiązującą do grup regionalnych (ORP "Ślązak") nadać imię prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Mieliśmy co prawda w Polsce przed wojną niewielkie jednostki, które miały za patronów wybitnych Polaków, ale nie jest to tradycja zbyt często spotykana w nazewnictwie Marynarki Wojennej. Wyjątkiem są jedynie dwie fregaty otrzymane niedawno ze Stanów Zjednoczonych, które nazwano imionami polsko-amerykańskich bohaterów: Tadeusza Kościuszki i Kazimierza Pułaskiego.

W przypadku otrzymanych z Ameryki okrętów takie nazwisko miałoby sens. Amerykanie bardzo chętnie nazywają swoje okręty imionami różnego rodzaju zasłużonych osób, nie tylko prezydentów. Dlatego też podarowane nam przez Stany Zjednoczone fregaty jak najbardziej wpisują się w tę tradycję. Budowanie zaś w Polsce lub dla Polski jednostki eskortowe mają nazwy pochodzące od grup regionalnych, a to jest sięgająca już stu lat tradycja Marynarki Wojennej. Poza tym nazwa już została nadana i jej zmiana byłaby ogromnym marynarskim faux pas. Nazwy budowanych jednostek zmienia się, owszem, ale wtedy, gdy dawna budowana jednostka była zarzucona i nowy inwestor, który odkupił kadłub, zamierza rozwijać ją w zupełni inny sposób. A w naszym przypadku tak nie jest.

Ja nie jestem państwem, a jedynie pojedynczym człowiekiem, ale szanuję swoje własne kształtujące się tradycje i staram się nie wykraczać przeciwko nim. Dlatego też nie lubię zmieniać takich zwyczajów, które stały się już mnie tradycją. W przypadku zakusów na zmianę nazwy ORP "Ślązak" na ORP "Prezydent Lech Kaczyński" zachowuję daleko i ostrożność. Moją pierwszą reakcją na tą wiadomość była irytacja. Uważam bo wiem, że honorowanie zasłużonych lub wybitnych postaci jak najbardziej jest przydatne, ale nie powinno być robione na chama, z wdziękiem słonia w składzie porcelany. Bo w takim wypadku można tylko zaszkodzić wizerunkowi. Polacy nie lubią wciskania patronów na siłę. Lepiej nadać taką nazwę nowo planowanemu okrętowi, i do tego klasy dotąd nie obejmowanej tradycją używanych w Marynarce Wojennej nazw.

W innym wypadku to nadgorliwość, która jest gorsza od faszyzmu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz