poniedziałek, 13 lutego 2017

Igrzyska na drzewie

Nie podoba mi się zamieszanie wokół wypadku premier Szydło. Wygląda na to, że chyba wszyscy wypowiadający się w tej sprawie coś ukrywają lub przemilczają. Rząd, Biuro Ochrony Rządu, instytucje państwowe nie dozują informacji w sposób satysfakcjonujący. Pojawiają się kolejne wersje, sprzeczności w relacjach. Po drugiej stronie, jak zwykle szambo. Ale czego spodziewać się po politykach totalnej opozycji, którzy zrobili sobie z tego wypadku trampolinę do naskakiwania na rząd? Czepiać się muszą każdego tematu, bo nie mają własnego pozytywnego programu politycznego, którym rządowi mogliby najlepiej dowalić. Ba, dowalić z klasą i politycznie. Jedyne co im zostało, to sięgać bruku. 

Podoba mi się wiele rzeczy, które robi rząd Prawa i Sprawiedliwości. Kibicuję mu życzliwie, ale to nie znaczy, że będę przymykał oko na niekonsekwencje w relacjach związanych z wypadkiem i świadome lub nieświadome próby ukrywania lub też dozowania informacji, które mogą stać się przyczyną podejrzeń, że coś jest nie tak. Wolałbym, żeby to wszystko było jasno i jednoznacznie opisane tak, aby nie było żadnych spekulacji i teorii spiskowych w użyciu. Tymczasem nie wiadomo, czy premier jest w dobrym stanie, czy tylko stabilnym, czy jest prawie w pełni sprawna, czy prawie że połamana. Media spekulują, że ma złamaną  kość strzałkową, rząd zaś ustami swojego rzecznika upiera się przy tym, że jest wszystko w porządku. Zupełnie jak propaganda sukcesu za PRL.

Moim zdaniem rząd rozegrał sprawę wypadku pani premier fatalnie. A przez to, że mamy niedomówienia, opozycja może wylewać swoje szambo, a ja zaczynam się obawiać, że rząd uprawia propagandę sukcesu być może także w innych dziedzinach. W ten sposób rząd sam sobie szkodzi wizerunkowo. Lepsza gorzka prawda od słodkiego kłamstwa. Boje się, aby rząd takimi wpadkami nie roztrwonił zaufania, które w nim pokładają. Tym bardziej, że pozycja Prawa i Sprawiedliwości jest bardzo mocna i nie ma powodów politycznych, ani walki frakcyjnej, aby tuszować wypadek i uprawiać propagandę tego rodzaju. Chyba że faktycznie taka walka frakcyjna istnieje,  ale nic mi o tym nie wiadomo. Ja należę do tych sympatyków rządku, którzy myślą i wnioskują. I nie jestem przyspawany do grupy jego zwolenników. Jeśli mam więc podejrzenie, że rząd w sprawie wypadku mataczy, to moja wiara w ten rząd może się zachwiać. Choć z drugiej strony działania opozycji pokazują, że dla tego rządu nie ma żadnej parlamentarnej alternatywy.

O ile rząd powinien usprawnić politykę informacyjną, o tyle to właśnie opozycja powinna w sprawie wypadku pani premier spadać na drzewo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz