czwartek, 6 października 2016

Nice Fellow

Pamiętam Fellow z czasu gdy było na nim 9500 użytkowników. Tak, niecałe dziesięć tysięcy, a nie sto kilkadziesiąt tysięcy jak to jest teraz. Dawno temu to było. I ludzie wtedy byli inni - zdecydowane bardziej życzliwi i interesujący się sobą. To nie było takie targowisko próżności jakim jest dziś. I w tym dawnym Fellow faktycznie człowiek czuł się elementem społeczności. Bo w tym obecnym czuje się śmieciem na wysypisku. Choć i na wysypisku śmieci czasem znaleźć można perełki. 

Jednak ówczesne Fellow miało także jedną zaletę - nie zawieszało się tak jak teraz. Już przywykliśmy do tego, że Fellow wisi i nie działa. Ale niedawno miałem jeszcze ciekawszy przykład jego dysfunkcji. Otóż loguję się do Fellow, niby jestem zalogowany (pokazuje sie mój nick, status etc) ale tak naprawdę nie mogę nic zrobić, bo znów mam się zalogować. Takie dialektyczne logowanie się - działa i nie działa zarazem. Nawet próba resetu hasła nie niosła za sobą wygenerowania maila do mnie. Zatem system spieprzył się znów, ale tym razem po cichu.

Zaczynam się czasem zastanawiać czy to posiadanie profili na takich portalach jak Fellow ma sens. Teoretycznie ktoś może znaleźć mnie do kontaktu i poznania się nawet z takiego portalu - ale szansa na to jest minimalna. Z drugiej strony szansa na poznanie kogoś wartościowego na czacie lub przez anons jest tak samo minimalna. Nie jestem zaś zwierzątkiem klubowym abym miał sensowną opcję chodzenia do klubów w celu poznania tam partnera do życia. A poznawanie "partnera do darkroomu" mi nie jest potrzebne. Pozostaje więc cierpliwie czekać na moment gdy Fellow znów się naprawi.

Ten Fellow jest jak cały ten gender - niby taki wspaniały, a ciągle wadliwy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz