niedziela, 11 września 2016

Na wsi

Można powiedzieć, że mieszkam teraz na wsi. Nie ma tam co prawda za oknem traktorów wykonujących orkę na polach, ale za niektórymi domami (jak to wczoraj zauważyłem w czasie wieczornego spaceru) stoją na przykład szklarnie. No i warunki życia nie są tu takie jak w mieście. Gdy wychodzę z mojego lokum, to od razu mam dwór, nawet bez przedsionka. Zupełnie jak w domku letniskowym. Tyle, że tym razem takie życie nie skończy się po upływie lata, które już zresztą niestety się kończy. 

O ogrzewanie się nie muszę martwić, bo za media płacę ryczałt. Mogę więc dogrzać w razie czego pomieszczenie elektrycznie. I tak już robiłem walcząc z wilgotnością (która i tak mieściła się w normie). Teraz doszedłem już do suszy czyli 20%. Ale przyda się to elektronice, ubraniom i papierom. Lepiej aby oddały z siebie wilgoć. Mam też pod dostatkiem świętego spokoju, jest cisza i luz. Dobrze do pracy, dobre do życia. 

Jakie są zatem ujemne strony tego mieszkania? Dalej do sklepów niż w mieście (choć market mam w podobnej odległości niż ze starego lokum). A w sklepach drożej niż w marketach w Warszawie. Najtańszy chleb po 2 złote a nie 1,60. Ale i tak cena za samo mieszkanie niższa, choć bez współlokatora tego się nie odczuje. I jedna zaleto-wada tego miejsca, w którym mieszkam jest taka, że w nim ciężko mieć współlokatora. To raczej miejsce do posiadania partnera, z którym śpi się w tym samym łóżku. 

I może to dobra wróżba będzie ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz