sobota, 10 września 2016

Mały horror

Wydarzyło mi się ostatnio coś, co mnie na krótko przeraziło, ale też szybko się wyjaśniło. Otóż robiłem backup komputera na dwie karty pamięci SD - mój dysk backupowy padł bowiem tuż przed przeprowadzką. Trzeba było mu przyznać, że słychać było, że stuka i puka i z trudem się podnosi do życia, więc jego padnięcie było kwestią czasu. Zatem zostały mi karty pamięci (pamiątka po sprzedanych aparatach fotograficznych) do robienia na nich jednorazowego backupu. 

W trakcie backupu czytnik kart pamięci czasem tracił kontakt z rzeczywistością i musiałem resetować komputer, aby go ponownie zobaczyć. W czasie jednego z takich resetów zobaczyłem, że ekran mojego notebooka jest od spodu zaparowany. W kilku miejscach były takie plamy i smugi jasnej pary na ciemnym tle ekranu. Przeraziło mnie to. Skoro ekran jest zaparowany, to pewnie komputer zacznie niebawem rdzewieć od środka i wiadomo jak to się skończy. Niby wilgotność w moim lokum sięgnęła już 20% (z początkowych 67%) ale widocznie do komputera to nie dotarło - mimo, że sam się nagrzewa i jest grzany przez lampę halogenową na biurku.

Dopiero potem odkryłem na czym owo "zaparowanie" polega. W czasie zamykania komputera mocno przyciemniana jest aktualna tapeta. Miałem wtedy akurat tapetę z chmurami na ekranie komputera. Po jej mocnym przyciemnieniu zostały smugi na ekranie, które wziąłem za parę. I stąd się moje "zaparowanie" wzięło. Zabawne i pouczające. Okazuje się, że nie zawsze trzeba w życiu brać coś takie, jakim się wydaje. Czasem warto się w coś wgłębić zanim wyda się osąd.

I nie chodzi tu jedynie o wgłębianie się w analu ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz