wtorek, 6 września 2016

Klucze do wolności

I ostatnie klucze w moim mini serialu pisanym na blogu to klucze do wolności. A jest ta wolność na kilku płaszczyznach. Po pierwsze będzie na płaszczyźnie finansowej. Uwolniłem się bowiem od zbyt drogiego mieszkania, choć będę powoli spłacał raty za dług jaki w nim mam. Wybrałem jednak na tyle niewielkie raty, aby nie było to zbyt przytłaczające, stąd dłuższe spłacanie. Kolejna sprawa, to uwolnię się od drogiego (stosunkowo) internetu. zamieniłem internet za 67 złotych na internet za 40 zł. I albo przekażę swój stary internet komuś w formie cesji, albo zlikwiduję go. 

Z tym internetem to nie tylko wolność od wyższej opłaty, ale także pełna wolność geograficzna. Wybrałem bowiem internet komórkowy LTE i mogę go dosłownie zabrać do kieszeni (router, który zamówiłem mieści się bowiem w kieszeni i ma także zasilanie bateryjne). Mogę wiec teoretycznie pójść na jakiś spacer i mieć ze sobą internet – na przykład do używania WhatsApp. Mogę też pojechać na jakiś wyjazd wypoczynkowy i na miejscu przez internet pracować nie martwiąc się o to czy internet w danym miejscu jest, czy nie. Ale wyjazd wypoczynkowy to w tym roku jeszcze będzie abstrakcja. A wreszcie - mogę się przeprowadzić i nie martwić o to, czy w nowym miejscu jest dostęp do internetu, lub możliwość jego podłączenia.

I kolejna wolność jest także w kwestii wynajmu nowego lokum. Nie jest to bowiem wynajem na żaden minimalny czas. Mogę zatem w każdej chwili z miesięcznym wyprzedzeniem z niego zrezygnować. A to oznacza, że nie jestem tu sztucznie uwiązany. I jedyne czego mi szkoda, to przenoszenie się tu na progu jesieni - bo okolica idealnie nadaje się na letnie spacery, rower, kajaki czy grilla. Ale na to będzie czas za rok, gdy może i finanse pozwolą na kupno roweru. A na razie trzeba jeszcze skończyć z jedną wolnością, przyjemną, szkodliwą, ale niezbędną na czas szukania lokum i przeprowadzania się. 

Czyli czas skończyć z wolnością od pracy ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz