piątek, 5 sierpnia 2016

Szalone choroby Europy

Jeden z publicystów narzekał, w swoiście czarno-humorzasty sposób, na "chorobę wściekłych imigrantów" która szaleje w Europie. Przenosi się ona przez noże, maczety, siekiery i inną broń. Żartować sobie można, ale oczywiście przez łzy - bo ta "choroba" kosztowała już życie setek Europejczyków. Choć tak naprawdę największa choroba w Europie, i to bez cydzysłowu, to choroba politycznej poprawności, na którą cierpią europejscy politycy i media. Ciężko uleczalna to choroba i straszne żniwo zbiera. Niszczy system odpornościowy społeczeństwa i wyłącza lub przyćmiewa jego instynkt samozachowawczy.

To ta choroba nie pozwala mówić jak jest i nazywać rzeczy po imieniu. To ta choroba w połączeniu z praktycznie realizowanym podejściem totalitarnym reprezentowanym przez rządzącą w Unii lewicę sprawia, że odwraca się kota ogonem. Rzeczową refleksję zastąpiła propaganda. To, co nie jest po myśli rządzących, nawet jeśli jest prawdziwe, uznaje się za fałsz - dla doraźnych politycznych celów. Lewica uwielbia bowiem relatywizować wartości w celu osiągania doraźnych politycznych korzyści. A jeśli nie nazywa się czarnego czarnym i białego białym, to może być tak, jak kiedyś wyszło prezesowi Kaczyńskiemu - nas nie przekonają, że białe jest białe, a czarne jest czarne.

Kaczyński oczywiście się pomylił i cały mainstream rżał z tego latami. Kłopot w tym, że politycznie poprawna lewica niestety się nie pomyliła. I nie daje się przekonać, że czarne jest czarne. Dla niej czarne i białe jest coś niezależnie od koloru, ale wyłącznie od miejsca w lewicowym układzie odniesienia. To, co lewica uważa za korzystne dla siebie - jest automatycznie białe. To, co lewicy nie na rękę - automatycznie czarne. W efekcie tego podejścia w Zachodniej Europie ludzie, ogłupieni lewicową propagandą, często nie potrafią nawet odróżnić tego co dobre, od tego co złe. Czasem ociera się to wręcz o brak instynktu samozachowawczego, wypłukanego polityczną poprawnością.

Zaćma umysłu europejskich elit sprawia, że lecą jak ćmy do ognia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz