piątek, 29 lipca 2016

V-2

Rakiety V-2 były bardziej niebezpieczne od V-1. I tak samo jest w moim dzisiejszym opisie. Wczoraj był nieporadny mentor, a dziś - potencjalny oszust. Mój V-2 był chłopakiem ponoć po studiach wyższych, czyli człowiekiem na poziomie, pracującym w dobrej korporacji z szansą na awans. Miał w Warszawie mieszkanie kupione przez rodzinę i jeździł często po Polsce lub za granicę na kontrakty i szkolenia. Partner potencjalnie rozsądny i poważny. Ktoś komu można zaufać życie razem. Gdzie więc tkwił problem?

Liczne elementy zaczęły mnie w jego zachowaniu niepokoić. Niby wiele zarabia, niby ma limit dzienny wydatków kartą, ale jakoś akurat dziś ma wypełniony ten limit pod korek. I zakupów nie zrobi ze mną, ale zje mi coś, co sam mam w domu. Pisze w czasie rozmowy ze mną na komórce (ale każde dziecko Facebooka i WhatsAppa może tak robić). A potem nagle okazuje się, że mieszkanie mu zalało i musi lecieć. Chce zostawić u mnie pokazującego film swojego notebooka i tak sobie polecieć do domu. Wcisnąłem mu komputer z powrotem, boję się takiego zostawiania rzeczy u mnie. Podejrzane to. Kto wie czy by wparował potem z policją i oskarżył mnie o kradzież. Nieswojo bym się czuł z jego komputerem u mnie.

A co do tego zalanego mieszkania, to usilnie nie chciał mi go pokazać w realu, ani poprosić o pomoc w jego osuszaniu, co bym przecież chętnie zrobił. Podejrzane to - obstawiam, że mieszkanie to bajka. Zresztą, złożyły się także na to jego inne zachowania, których moim zdaniem osoba mająca własne mieszkanie nie podejmuje. A potem błagał mnie o przenocowanie - zupełnie jak latawiec bez dachu nad głową skaczący z mieszkania do mieszkania. Ale najzabawniejsze zdarzyło się kolejnego dnia. Umówił się ze mną wstępnie na wieczór na spotkanie i nagle po chwili dzwoni, rozanielonym głosem dopytując czy zaraz będę. Umawiał się na zaraz z kimś innym, tylko pomyłkowo wykręcił do mnie. A najzabawniejsze w tym całym poznawaniu było to, że już patrząc na jego zdjęcie na WhatsApp miałem jakieś intuicyjne złe przeczucia.

Czyżby moja intuicja wypatrzyła, że mu źle z oczu patrzy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz