poniedziałek, 13 czerwca 2016

Owoce bajkopisarza

Dziś kolejne owoce, czyli refleksja o tak zwanych owocach bajkopisarza. To prawdziwy pech trafić na takiego, więc ustawiłem post o nim w pechowym dniu trzynastym. Dlaczego pech? Bo bajkopisarza tak się upodabnia do wartościowego człowieka, że wydaje się iż nim jest. Do czasu gdy okaże się być bajkopisarzem. Wtedy przekonujemy się, że cały wysiłek włożony w jego poznanie był zmarnowany

Niedawno trafiłem na takiego człowieka. Entuzjastyczna rozmowa to początek znajomości z bajkopisarzem. Niestety (w tym wypadku oczywiście niestety) była to rozmowa składna i fajna. Na ogół z niewłaściwymi osobami są na czacie po prostu niewłaściwe rozmowy, po których łatwo widać, że trafiliśmy na porażkę. Z bajkopisarzem jest to coś niby sprzecznego - realizacyjnie porażka, ale sama rozmowa na ogół wspaniała. I na tym właśnie porażka z bajkopisarzem polega.

A wracając do mojego przypadku poznania bajkopisarza. Dziwne było to, że okresy intensywnej wymiany SMS (po czacie wymieniliśmy się telefonami) przeplatał z całkowitym milczeniem. Umawiał się na spotkanie, ale zawsze potem coś mu wypadało. Później umawiał się na "100 procent" i nawet nie dawał znaku życia. I wtedy już wstępnie go skreśliłem, czyli puściłem w dryf tę znajomość. Teoretycznie każdemu mogą zdarzyć się takie przykłady niezorganizowania, które utrudniają poznanie się. Ale u bajkopisarza są one chroniczne

Bajkopisarz to zmarnowany czas, ale niestety na początku dobrze zamaskowany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz