środa, 15 czerwca 2016

Olrlando [*]

Wszyscy teraz stoją z Orlando. Pojawiają się takie tęczowo-amerykańskie wstążeczki i inne współczujące akcesoria. Bo jest czemu współczuć - 50 ofiar śmiertelnych i drugie tyle rannych. Choć sama liczba ofiar dla zwykłego człowieka to abstrakcja. Na mnie osobiście największe wrażenie zrobiły opublikowane przez matkę jednej z ofiar SMS-y od jej trzydziestoletniego syna ukrytego w toalecie. Zaczyna się od "Mommy I love you" a kończy na "I'm gonna die". I niestety to było prorocze.

Tyle przynajmniej widać na zdjęciu ekranu telefonu mamy, które obiegło świat. Nie będę dziś pisał o tragediach, bo to puste słowa i mało kto umie się wczuć w ich sens. Ja nie umiem. Przerastają mnie takie tragedie. Napiszę tylko kilka swoich refleksji. Odczekałem z nimi kilka dni, aby były pełniejsze. To piękne, że jest ktoś na świecie, do kogo można zawsze napisać. Na przykład Matka. Niestety, moja Mama nie żyje od dawna - rak był bezlitosny i zbyt szybki. Mógłbym w podobnej sytuacji napisać do syna, ale to byłoby raczej po prostu pożegnanie. I obym nie musiał. Nie chodzi mi o zagrożenie ze strony innego terrorysty lub szaleńca - ale o największego terrorystę wszech czasów, czyli po prostu nasze wlasne życie

W sumie wielu z nas przeżywa w życiu takie swoje małe Orlando. I też są ofiary, ale o nich nikt nie wie i nie pamięta. Do kogo się wtedy zwracamy z prośbą o pomoc i opiekę? Bo Boga? Do ludzi? A co się z nami dzieje, gdy wyjdziemy bez szwanku z takich naszych małych Orland? Zapominamy o nich? A może uczymy się czegoś dzięki nim? Warto przystanąć nieco w pędzie życia i zastanowić się nad tym. U mnie w życiu właśnie się takie małe Orlando szykuje. Naturalnie nie tak tragiczne jak te oryginalne, ale dla mnie równie bolesne. Ale czy mam kogoś, do kogo mógłbym napisać, że go kocham? I kogoś, kto teraz mnie wesprze jak prawdziwy partner? Nie. Mam tylko Boga i syna, ale oni mogą wspierać na nieco innych zasadach.

Pytanie co zrobię, gdy będzie moje własne małe Orlando - ucieknę do mysiej dziury czy będę walczyć do końca?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz