piątek, 13 maja 2016

Złoty mercedes

Piątek trzynastego to dobry pretekst, aby napisać o czymś pechowym. Myślę, że takim symbolem wszechstronnego pecha stał się obecnie wyskakujący z audytu złoty mercedes prezesa Lotto. To pech na wielu płaszczyznach. Przede wszystkim sam w sobie - bo okazało, że że nie do końca był ten samochód złoty, raczej srebrny lub srebrno-złotawy. To już pewien zgrzyt. A Polacy są chyba wyczuleni na złoto, co najmniej od afery ze złotym pociągiem, no i od afery Amber Gold :-)

Pechowe jest to, że jednak ten złoty mercedes był jakimś niedociągnięciem w rządowym audycie. Skoro się robi audyt, to wypadałoby go przygotować na konkretach, i choćby taki opublikować. A mam wrażenie, że rządowy był bardziej audytem fabularyzowanym. Dobry dla PR, a słabszy merytorycznie. I oczywiście o wiele łatwiejszy do krytykowania. Lepiej się krytykuje ogólne zarzuty niż konkrety w stylu - imię nazwisko, kwota, kiedy i za co. Rząd zmarnował szansę na dobry audyt. 

Ale opozycja też nie jest bez winy. Co by nie było, to ona jak dotąd zmarnowała szansę na osiem lat dobrego rządzenia Polską. Jeśli wyniki audytu faktycznie nie są tak przesadzone, jak kolor mercedesa prezesa Lotto - będziemy mieli do czynienia po prostu z sabotażem politycznym i gospodarczym w ich wykonaniu. Skala zaniedbań i przede wszystkim skala niezrozumienia interesu Polski i Polaków sprawia, że obecna, tak niby zatroskana o kraj opozycja może okazać się władzą zdradziecką.

A władza, obojętnie zdradziecka lub radziecka nie jest w Polsce mile widziana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz