niedziela, 1 maja 2016

W hołdzie pracy

Święto Pracy - dawniej za komuny i dziś za III RP prawie takie samo. Tylko bardziej z duchem czasu - w rytmie happeningu. Coś podobnie jak rysowanie kredą na ulicy po ataku terrorystycznym w Brukseli. Świat nie schodzi na psy - świat schodzi na happeningi. I dziś taka mała historyjka z mojego życie gejowskiego, która wydarzyła się dosłownie kilka dni temu, a którą można by na sile przyrównać do świętowania pracy. Rzecz będzie mianowicie o robieniu, czyli o pracy w pewnym sensie tego słowa.

Otóż na pewnym portalu gejowskim, na którym także mam profil, prowadzę taką działalność, że rutynowo odwiedzam profile innych osób, które pokazują się na liście ostatnio będących online, jako miniaturki zdjęć profilowych. Można oczywiście po najechaniu myszką na taką miniaturkę zobaczyć nick profilu, ale rzadko kiedy mam na to czas, bowiem gdy sama miniaturka zdjęcia profilowego mnie zaciekawi, to klikam nią od razu otwierając profil. Bardzo często wtedy okazuje się, że już tego pana odwiedzałem i wtedy wiem, że zrobiłem to ponownie. Nie zawsze zapamiętam kogoś na tyle, aby rozpoznać jego malutką z konieczności zniekształconą miniaturkę.

I jeden z takich odwiedzonych zapytał mnie mailem czemu odwiedzam go tak licznie. Więc wyjaśniłem mu, że to przypadek, bo nie kojarzę jego zdjęcia i otwieram profil ponownie. A on na to, że coś za dużo tych przypadków ostatnio. Wyczułem wrogą rozmowę, więc - z uśmieszkiem! - zaproponowałem mu, że może mnie zablokować. On napisał, że myśli nad tym. Więc poradziłem mu, aby nie myślał, tylko zrobił. I jakoś nie zrobił dotąd. No to w końcu napisałem mu, że póki nie zmieni szczęśliwie bardzo charakterystycznego zdjęcia głównego, to go skojarzę. A tak przy okazji pomyślałem sobie, jak u wielu gejów myślenie nie idzie w parze z robieniem ;-)

Ale i tak lepsze to mimo wszystko niż robienie bez myślenia ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz