poniedziałek, 23 maja 2016

Krytyka

Czasem tak sobie myślę, że wiele osób nie bardzo ma pojęcie o tym czym powinna być autentyczna krytyka. Łatwo jest bowiem krytykować na ślepo, na przykład bez dokładnego rozeznania w sytuacji osoby krytykowanej. Z takiej pozycji można wygłaszać krytyczne farmazony nie troszcząc się o to, czy owe "budowle myśli strzelistej" dadzą się posadowić na racjonalnych fundamentach. Ale to nie jedyna wada takich domorosłych krytyków.

Najgorzej jest wtedy, moim zdaniem, gdy krytyka obejmuje pewne kwestie, które można by zaobserwować i osoby krytykowanej, jak i jej krytyka. Chodzi mi o to, że nie ma sensu krytykować kogoś, jeśli samemu ma się przysłowiową belkę w oku (i zauważa za to źdźbło w oku bliźniego). To oczywiste, że krytykować się powinno sprawiedliwie - każdemu według negatywnych zasług. Sobie także. Ja staram się tak robić i sobie samemu ie szczędzę słów krytyki gdy dostrzegam swoją głupotę. Ale wielu ludzi chyba tego genetycznie nie potrafi :-)

Gorzej gdy krytyka obejmuje ocenę czyjegoś postępowania. Wtedy warto by, dla porządku, udowodnić, że samemu by się pod taką krytykę nie podlegało. Innymi słowy - krytykujesz kogoś za to, że kłamie - wykaż że sam nie kłamiesz, krytykujesz kogoś za to, że nie realizował programu wyborczego - udowodnij, że sam realizujesz swój program (lub realizowałeś gdy byleś u władzy). Bardzo łatwo robić krytykę w postaci najazdu na kogoś, ale wtedy gdy nie udowodnimy sami, że jesteśmy bez winy, to taka krytyka jest jak tani spam reklamowy. 

Niby ona jest, ale tak naprawdę nikt jej nie czyta :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz