niedziela, 24 kwietnia 2016

Preludum korepsondencyjne

Aby nie był mój blog cały "polityką stojący", to dziś dla odmiany coś "a little fun" z anonsów. Na ogól anonse, które cytuję są na swój sposób smutne. To lub tamto jest w nich beznadziejne lub głupie. Ten anons jest zabawny z innego powodu. Ma on w sobie jakaś uroczą egzaltację. I chyba z definicji skazaną na porażkę. Ale oceńmy to sami. Oto treść tego egzaltowanego anonsu:

Wybitny filolog-lingwista, psychoanalityk, filozof, wzorowy absolwent najstarszej, największej i najlepszej uczelni północnej Polski, stypendysta Uniwersytetu Marcina Lutra (Niemcy), wydawca i tłumacz literatury pięknej oraz były wykładowca akademicki pozna człowieka (25-45 lat) do wspólnego zamieszkania w komfortowych warunkach w najbardziej przyjaznym mieszkańcom mieście Polski. Nie interesują mnie pedalskie miłości ani seksy. Cenię piękno wewnętrzne, na które składa się 5 elementów składowych: intelekt, charakter, określona wrażliwość, system wartości i głębia emocjonalna. Spotkanie musi poprzedzić długie preludium korespondencyjne. Podaj e-mail w teście odpowiedzi!

Przyznam szczerze, że jakoś mam dystans do wszelkich osób, które same siebie oceniają jako wybitnego takiego-lub-innego. Jakoś wydaje mi się, że o wybitności decydować powinni niezależni recenzenci. Mówienie o wybitności samodzielnie jest według mnie bardzo nieskromne. Wyliczanie swoich zalet w rodzaju czego-to-nie-robiłem także nie jest chyba w dobrym guście. Szczególnie, gdy szukamy kogoś od serca i do uczucia, a nie doktoranckiej polemiki. Wszystko to zniechęca.

Cóż, podnoszone przez autora piękno wewnętrzne to nawet ciekawa koncepcja. Obawiam się jednak, że poprzedzona tymi dość odpychającymi popisami samouwielbienia może brzmieć co najmniej lekko nieszczerze. Piękno wewnętrzne jest przede wszystkim w prostocie serca. W czymś może pozornie banalnym, ale głęboko przejmującym i zapadającym w duszę. To takie coś, jak piękno prostego ascetycznego krzyża, w porównaniu do jego prze-bogaconej barokowej karykatury. Obawiam się, że dziś prezentowany anons jest zaś zdecydowanie zbyt barokowy. Jedyna przyjazna nuta w nim - to właśnie owo preludium.

Ale tylko dlatego, że preludium skojarzyło mi się z muzyką Chopina :-)

1 komentarz:

  1. Anons tego autora też już był...
    Kogoś takiego nawet nie chciałbym spotkać przypadkowo! Nie sądziłem, że aż do tego stopnia można napompować własne ego. Toż to chory człowiek, mimo że zrobił sobie weekendowy internetowy kurs psychoanalizy... Taki narcyzm i egocentryzm nie mają nic wspólnego z pięknem!

    OdpowiedzUsuń