niedziela, 7 lutego 2016

Francuski piesek

Francuski piesek to określenie, które pasuje i zarazem nie pasuje do dzisiejszego posta. To synonim fircyka, ale nie o to w moim oście chodzi. To pewna gra słów, nawiązująca w pewien pośredni sposób do fircyka, a bezpośrednio do pieska, a raczej psa. Otóż osoba, którą obserwuję na Facebooku zamieściła firm z (jak zapewnia) wzruszającej reakcji psa ze schroniska dla zwierząt na odebranie go przez nowych właścicieli. I o tym chciałbym napisać.

Jeśli chodzi o wzruszenie - słabe, reakcja typowa i wcale nie jakaś super chwytająca za serce. Wręcz rutynowa. Pamiętam jak szalał mój pies gdy odbieraliśmy go po dwóch tygodniach ze schroniska dla zwierząt gdzie był hotelowany na czas mojego wyjazdu z rodzicami za granicę. Ona wariował, tarzał się po ziemi i wierzgał łapami w powietrzu z radości, skamlał ze szczęścia, po prostu to była prawdziwa eksplozja radości. Ten pies cieszy się, w porównaniu do ówczesnego mojego, prawie z angielską flegmą. Więc sam firm nie jest jakiś super rewelacyjny.

O co więc chodzi z tym fircykiem, skoro o psie już napisałem? Otóż udostępniający filmik jest bardzo zaangażowanym aktywistą KOD. I dziwi mnie, że w tak politycznych czasach pozwala sobie na taki w sumie banalny filmik, bo nawet jakoś specjalnie nie chwytający za serce - po prostu zwykły filmik o radości psa. Taka rutynowo uczuciowa zapchajdziura. I nasuwa się pytanie - czy to przypadek, czy czemuś służy? Czy to może odwrócenie uwagi od czegoś? Nie jestem zwolennikiem spiskowej teorii dziejów, ale przywykłem już (na podstawie obserwacji postów tego rodzaju ludzi), że ich działania z reguły czemuś służą. I niestety, gdy nawet robią coś normalnego, ludzkiego, to obawiam się, że może w tym być jakieś podwójne dno.

Podwójne dno - jak nie w samej treści, to w intencji jej publikacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz