niedziela, 17 stycznia 2016

Wielokulturowość

A dziś o wielokulturowości, która świeciła tryumfy w naszej Rzeczpospolitej i o moich przemyśleniach nad moim zdaniem sensownym kierunkiem wielokulturowości we współczesnym świecie. Najpierw odpowiedzmy sobie na pytanie, dlaczego wielokulturowość udała się w Polsce? Moim zdaniem, przede wszystkim dlatego, że wszystkie grupy narodowe lub wyznaniowe były na swój sposób silne i zintegrowane w swoim obrębie. To byli partnerzy do koegzystencji. Od partnera można czerpać, można się uczyć. Partnera się także szanuje. I w efekcie żyje z nim czerpiąc obustronne korzyści.

A jak jest w przypadku obecnej Multi-Kulti na przykładzie najazdu emigrantów na Europę? Z jednej strony imigranci - zintegrowani religijnie, mający jasny system wartości, swoje cywilizacyjne nawyki i zwyczaje (z którymi się nie zawsze zgadzamy). A z drugiej? Europa, która udaje, że narody, wyznania, tradycje to obciążenia nie licujące z nowoczesnym światem Multi-Kulti. Wyrzuca się za burtę to, co ludzi spaja i integruje, to co sprawia, że chcą bronić swego, walczyć o to. Zostawia się miałką i nijaką polityczną poprawność, której niewolnicze uleganie prowadzi do absurdów i - jak pokazują przykłady z Niemiec - do coraz większych problemów.

W efekcie prężnym, także w aspekcie rozrodczości, i zintegrowanym imigrantom przeciwstawia się europejską galaretę - społeczeństwo lewicowych uperfumowanych fircyków, przypominających dekadentów upadającego Cesarstwa Rzymskiego, którzy myśleli że ich różowy bajkowy disneyland nigdy się nie skończy. A skończył się szybko, gdy Cesarstwo Rzymskie mówiąc kolokwialnie straciło jaja. Jeśli więc jako lokalna społeczność, a patrząc szerzej jako naród i (jeszcze szerzej patrząc) jako Europa zachowamy te "jaja", czyli będziemy silni naszą tożsamością i wspólnotą, dla której chce się żyć i której bez wahania się broni - to mamy szansę przetrwać.

Europo - zamiast Multi-Kulti miej Multi-Jaja :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz