sobota, 16 stycznia 2016

Multi-Kulti

To określenie doprowadza mnie do mdłości. Widzę w tym wpływ języka niemieckiego (Anglicy by pisali przez C a nie K), a Niemcy kojarzą mi się ostatnio z coraz większą liczbą kretyństwa. Ostatnie afery z zamiataniem pod dywan gwałtów i rabunków dokonywanych przez imigrantów dobitnie o tym świadczą. Lewicowa ślepota wpuściła tę masę ludzi bez refleksji i bez umiaru, a teraz mleko się rozlało i niemiecka lewica chce wcisnąć je między innymi nam do ścierania. Typowe dla lewicy - nawarzyć piwa, które ma wypić ktoś inny.

Ta opętańcza lewicowa ideologia usiłuje wykorzeniać to, na czym budowana była Europa (czyli chrześcijaństwo) i zastępować je "ubogacaniem kulturowym". Można z przekąsem powiedzieć, że to taka współczesna forma dawnego bismarkowskiego Kulturkampfu. A ja twierdzę że prawdziwej Multi-Kulti Europa powinna uczyć się od nas, Polaków. Bo gdy w tej dziś Jaśnie Oświeconej Europie faktycznie niebo było oświecone płomieniami stosów inkwizycji, w Polsce, w Rzeczypospolitej, realnie istniała tolerancja religijna i kulturowa.

Tylko, że u nas była to wielokulturowość, a nie Multi-Kulti. Ta ostatnia nazwa dobra jest dla niezdrowych dziecięcych przekąsek. I pewnie dlatego ta ideologia jest też równie niestrawna. Niestety, widzimy do jakich praktycznie prowadzi ona konsekwencji. U nas nasza wielokulturowość sprawdziła się w praktyce w ciągu setek lat koegzystencji. Unia rozwala się po dekadach panowania tej poprawnej politycznie ideologii. Ale w tym zakresie moje przemyślenia nadają się na osobny post.

A zatem: Milti-Kulti - dziękuję nie, gdyż wolę wielokulturowość :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz