piątek, 18 grudnia 2015

Dobre picie

Dziś, dla rymu z wczorajszą notką, o dobrym piciu. Czyli o moim stosunku do picia procentów, bo wodę (czyli H2O) piję chętnie. Ale wódę (czyli C2H5OH) pijam bardzo rzadko - dokładnie można powiedzieć, że okazjonalnie. DO tego można mi ją powierzyć spokojnie, a ja jej prawie nie upiję nawet w ciągu miesiąca, choćbym i chciał - bo zapominam o jej istnieniu. U mnie wódka się przechowa bez problemu.

Pochodzę z rodziny inteligenckiej. Nigdy nie piło się w niej wódki do świąt, takich jak Boże Narodzenie czy Wielkanoc. Nie jestem do tego przyzwyczajony. To nie mój zwyczaj. A jeśli piło się w czasie przyjęcia imieninowego, to może dwa lub trzy toasty i nikt nigdy się nie zwalał pod stół, a nawet nie był wstawiony. A na co dzień nie piło się w niej ani wódki, ani wina, ani piwa. Można było cały czas żyć bez alkoholu, zaś wypełniony nim barek był bezpieczny. Wiem, że dla wielu osób to mało atrakcyjne perspektywy :-)

I cieszę się, że mam takie nieżyciowe zasady we krwi. Lubię się napić, ale nie mam na to ciśnienia. Nie muszę tego robić. A na pewno nie lubię picia, gdy przeistacza się w jakiekolwiek awantury lub konflikty. Nawet nie ze mną, ale naokoło mnie. W takich stacjach czasem wyobrażam sobie, że trafiłem do jakiejś meliny pijackiej nieomal. Ale mam nadzieję, że życie mi oszczędzi takich sytuacji przyszłości ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz