Jest taka gra MMORPG Drakensang Online. I w nią postanowiłem zagrać dowiedziawszy się o niej. Latami grałem w Wowa i nieuchronnie porównuję gry do niego. Tym razem recenzja była miażdżąca. Gra jako taka jest całkiem fajna. Takie Diablo II w wersji MMORPG. Grafika w porządku. Ale i tak gra mi się nie spodobała na dłuższą metę.
Po pierwsze - zacinała się. Cofało mnie o kilka kroków, czasem wielokrotnie. Jak w jakimś kręciołku. Po drugie - jakoś opornie szło przenoszenie przedmiotów w grze myszką. Na przykład z plecaka postaci do kupca. Jakby gra nie łapała co ja chcę myszką złapać. Małe, ale wkurzające.
Ale najbardziej denerwujące było umieranie. W Wowie biegnie się duchem do ciała i wskrzesza. A tu, jeśli nie masz abonamentu premium, to się wskrzeszasz w mieście. A teleport do strefy w której grałeś kosztuje. I przeciwnicy są tam od nowa obecni. Znów z nimi walcz i się przez nich przebijaj. W kółko Macieju.
No to się Maciej w końcu wkurzył i grę wywalił - teraz jest offline :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz