Zacząłem już tęsknić za kontaktem z Grzesiem i bardzo mnie ucieszyło, gdy około 20 się spiknęliśmy. Zapytałem go czy cieszy się na myśl o spotkaniu ze mną. Jak najbardziej. A ja tak samo cieszę się na myśl o spotkaniu z nim. A już kiedyś sam wykoncypowałem sobie, że dopiero, gdy cieszę się a myśl o spotkaniu z kimś, to wtedy jest sens się z nim spotykać - bo jest największa szansa na to, że takie spotkanie się uda. Jeśli zaś nie cieszę się na myśl o jakimś spotkaniu, to jest tylko szansa na fakap.
Podoba mi się to błyskawiczne rozpalanie w moim sercu płomienia po zapoznaniu Grzesia. Ciekawe, czy w realu się to potwierdzi i czy będziemy czuli pokrewieństwo dusz. Jeśli tak, to wreszcie być może poznam chłopaka wspaniałego i zdecydowanego, a nie życiowego gejowskiego fircyka, który nie ma czasu nawet na napisanie esemesa - tak jak to jest w przypadku Damiana. Oczywiście, w przypadku przyjazdu Grzesia i potwierdzenia, że z nim otwieram znajomość, to wszelkie Damiany idą do kosza. A ponieważ dziś rocznica Bitwy pod Grunwaldem więc w tonie Władysława Jagiełły odpowiem...
Koszty ci u mnie dostatek ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz