I Grześ zarobił u mnie serce - czyli znak składający się z graniastego nawiasu i trójki - nie mogę go tu przytoczyć, gdyż system bloga uznaje go za zły fragment kodu HTML. Takie serce oznacza tylko jedną osobę w moich kontaktach, a mianowicie przeważnie mojego chłopaka. Oczywiście, zarobił to serce awansem, który trzeba potwierdzić w realu. Na razie dostał je na kredyt. Nie tylko z swoje zdecydowanie, ale także za inne wyznania, których tu na blogu nie przytoczę, bo są to sprawy prywatne.
Mogę tylko tyle powiedzieć, że te jego wyznania nie dotyczyły uczucia, ale kwestii życiowych. Gdyby dotyczyły uczucia, byłyby śmieszne - bo jak tu wyznawać uczucie przez telefon, nie poznawszy się w realu? Za to dojrzałe i godne szacunku podejście do kwestii życiowych może być jak najbardziej ujawnione przed poznaniem się w rzeczywistości i sprawić, że uznaję kogoś za jeszcze bardziej wartościowego potencjalnego partnera. A ponieważ nie ma nikogo wśród do tej pory poznawanych i będących u mnie na oku chłopaków, który by Grzesiowi pod tymi względami dorównywał - więc serce mu się należy.
Bo serce może oznaczać nie tylko partnera, ale także kogoś, kto wśród poznawanych do związku chłopaków jest jak primus inter pares.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz