I tak Balless zawitał do mnie na Jaśnie Oświeconą Inspekcję. I od razu przyczepił się do tego, że szczury nie mają wiórków i że pachnie nimi (czytaj: śmierdzi). No to tłumaczyłem mu, że dzięki temu że nie ma wiórków mogę codziennie myć im całą klatkę, zaś one i tak sikają na jej półki, wiec wiórki nie pomogą, bo są one tylko na dnie klatki. Poza tym jak są wiórki, to szczury kotłując się wysypują je z klatki. W każdym razie w duchu nazwałem Ballessa świętym Ballesem od Wiórków.
Coś tak jak święty Jan od Krzyża, tylko że Jan był wspaniałym mistykiem, a ten jest wspaniałym kręci-nosem. W sumie cała wizyta była porażką. Gadaliśmy z pół godziny o moich sprawach. Ale w czasie tej rozmowy zero zrozumienia z jego strony - zero współodczuwania, które jest podstawą zadzierzgnięcia więzów w związku. Czyli wyjaśniło się, że rozmowa ze świętym Ballessem od Wiórków była tak treściwa, jak same wiórki do szczurów - sucha i po części gówniana :-)
Przynajmniej wiem, że to fałszywy trop.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz