Mój wspaniały Balless odzywa się do mnie i ćwierka mi swoim głosikiem do telefonu - i nic z tego nie wynika. Mało tego, rzekomo przez pomyłkę posłał mi esemesa, w którym pisze że niezła kobietka ze mnie i pyta czy robię masaż francuski. Zdębiałem, ale brałem pod uwagę, że to do mnie i że określił mnie jako kobietkę ze sobie tylko znanego powodu (choć raczej kobiecy to na pewno nie jestem, ani z wyglądu, ani głosu, ani zachowania). W sumie odpisałem mu dość zaczepnie.
I potem Balless dzwoni ponownie i szwargocze, że to przez pomyłkę do koleżanki było. W sumie ma się wybrać na basen, bo gorąco. I szwargocze. A ja wypytałem go czy się zechce kiedyś spotkać, ale nic. Okej, koniec rozmowy. Po kilku minutach dzwoni znowu. Basen nie zając, nie ucieknie. Może jednak spotka się dziś zemną? Proszę bardzo. Ciekawe czy przyjedzie. A jeśli przyjedzie, to jaki jest człowiek. I czy z tego spotkania cokolwiek sensownego wyniknie. Zobaczymy. Ale nawet jeśli się spotkamy, to po jakich dziesięciu dniach od poznania się.
Zaiste, spóźniony refleks na spotkanie się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz