I co teraz robić, gdy już wiem, że Damian do wykreślenia i Grzesiek chętny, ale przyklejony daleko. Nie mogę na nich liczyć. Jedynie na Grzesia mogę, ale może wtedy, gdy on mi napisze kiedy (i czy w ogóle) byłaby szansa na jego przyjazd. Na szczęście ufam, że on chce przyjechać, wiec połowa sukcesu możliwa. Ale teraz kwestia jest taka w jaki sposób by on przyjechał do Warszawy. Czy za zgodą swojej rodziny, czy wbrew niej, uciekając nawet z domu. To nie są łatwe decyzje. Tym bardziej, że uciekałby do kogoś, kogo jeszcze nie widział na żywe oczy.
Ja bym się już nie wahał jego przyjąć. Ale czy będę miał na to czas? Z pewnych powodów muszę pewne sprawy życiowe załatwić szybko, bo inaczej będzie problem. Choć, na upartego, mogę załatwić je także sam. I kupić tym więcej czasu. Jakbym wiedział, że w Grzesiu mam jednak dobrego partnera (a na to wiele wskazuje) to może już sama ta świadomość by mi pomogła w działaniu. A na razie muszę sobie przede wszystkim pomóc sam.
Ciężko będzie, bo sam nie mam już wiele siły na taką auto-pomoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz