22 lipca to święto manifestu PKWN, oczywiście komunistyczne i już wykreślone z kalendarza. Ale ja postanowiłem tak zatytułować ten post i podpiąć pod PKWN inny skrót. Albowiem mój własny PKWN to po prostu Plan Który Wyjdzie Naraz. Tylko nie wiadomo w jakich dokładnie sferach się uda. Ale tak na poważnie, to moje życie jest w tym momencie jedną wielką układanką z tyloma niewiadomymi, że trudno przymierzać się do tego wszystkiego naraz.
Jest w nim kilka płaszczyzn do ogarnięcia. Po pierwsze, moja bieżąca motywacja do działania oraz praca w celu zebrania kasy na wydatki (jakiekolwiek one nie będą). Po drugie - poznanie partnera pomocnego w życiu (wsparcie emocjonalne, dokładnie się do życia, wspólne zamieszkanie). Po trzecie - wyprostowanie pewnych spraw egzystencjalnych (na które mam miesiąc i nic więcej). I na tych wszystkich trzech płaszczyznach trzeba będzie jednocześnie działać. A wszystkie one się ze sobą wiążą.
Zaprawdę to mój mały węzeł gordyjski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz