sobota, 9 maja 2015

Zaspane zwycięstwo

Pospałem sobie do popołudnia. Musiałem odespać stresy. Nie miałem siły myśleć i tym bardziej pracować, a moja praca to pisanie tekstów, więc wymaga świeżego umysłu. Wstawałem dwa razy i kładłem się spać ponownie. Ale w końcu wstałem na dobre. Poza zabrać się za dzienną porcję pracy i inne czynności. Takie to zaspane święty zwycięstwa, niczym radziecka wersja zakończenia II wojny światowej. Z powodu różnicy czasu Rosjanie obchodzili ją bowiem 9 a nie 8 maja. 

Zatem zabieram się do działania. I otwieram okno w domu aby przewietrzyć stresy. I przy okazji także powietrze jako takie. Oby już nigdy więcej nie było takich błędów, których sam będę się wstydził. I oby zostało z tego całego katastroficznego wydarzenia jedynie to, co mnie pozytywnie mobilizuje. Bo mówiąc między nami, to  była obiektywnie tak naprawdę burza w szklance wody. Nic o kosmicznej skali. Ale po prostu ja byłem wtedy tak mały jak mrówka - i nawet burza w szklance wody stała się dla mnie gigantycznym przeżyciem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz