piątek, 8 maja 2015

Dzień zwycięstwa?

A dziś dzień zwycięstwa. Symboliczna data końca II wojny światowej. W mim zaś przypadku data przeżycia wielkiego i orzeźwiającego wstrząsu. To data uświadomienia sobie tego, że w poznawaniu nowych osób muszę się nieźle ufortyfikować. I mocno weryfikować kogoś nim go zaproszę do domu. Nie chodzi tu jedynie o dom jako fizyczne miejsce. Chodzi także o zaproszenie do życia, do zaufania komuś, do otwarcia się przed nim. Będzie to smutną koniecznością, ale przyniesie na pewno korzyści. Bo już nigdy nie może się powtórzyć taki błąd, jaki miał miejsce niedawno.

Jeszcze nie wiem jak potoczą się bieżące wypadki. Obstawiam, że nic się nie zmieni, choć zostanie straszny wstyd i utrata zaufania do mnie w oczach osoby na której pomoc bardzo liczę. Nie przejmowałbym się zaufaniem - bo jeśli nie zrobię innego błędu, to zaufanie już się nie cofnie, a jedynie będzie mozolnie się odbudowywać. Co do wstydu - będzie on na pewno mobilizujący dla mnie. I może dzięki temu może życie się też jakoś pozytywnie zmieni, będę mimo wszystko maił więcej siły do pracy i działania. Może. A na razie mam raczej dzień zaspania. Ale to w kolejnym poście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz