niedziela, 26 kwietnia 2015

Książę odrzucenia

I na koniec to, co mnie chwyciło za serce. Mój książę boi się odrzucenia. Użył tego słowa kilka razy. A więc w tym tkwi tragizm księcia. Niby piękny, niby wspaniały. Ale traktują go jak zabawkę. Aby go zaliczyć, aby się nim pochwalić - i wywalić. A on ma serce i pragnie może czegoś innego. "Może", bo już sam nie bardzo wierzy w to, że coś innego jest możliwe.

Jest więc książę ciekawym przypadkiem. I gadamy emocjonalnie. Co chwila nazywam go pedałem. Ale pedał to u mnie bardzo pieszczotliwe i uczuciowe określenie, a nie obelga. Tak zwracałbym się do swego partnera - pieprz mnie pedale :-) Przy czym "pieprz" nie oznaczało by wulgarnego seksu, ale uczuciowy i emocjonalny. Czyżbym więc znalazł swego pedała?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz