niedziela, 31 sierpnia 2014

Duszny związek

Kolejny z przykładów mądrości życiowych, na które natrafiam podczas przeglądania anonsów w kategorii - jak zawsze - szukania partnera. Tym razem pseudonim autora to Oxygen (czyli tlen) ale anons wydaje się mimo wszystko nieco duszny... Pisownia anonsu, jak zwykle, oryginalna.

Poszukuje kogos choc troche do mnie podobnego, chlopaka z dobrego domu ( bez alkoholu,.wulgarnego jezyka, zwiazkow na kocia lape i rozwodow). Jesli dokonales czegos, co Cie przezyje, to mamy cos wspolnego. Uzywani seksualnie, siegajacy po alkohol, papierosy i uzywki - bez szans. Zylem w dumnym malzenstwie (bez seksu, rzecz jasna), dlatego nie interesuja mnie zwiazeczki gejowskie, tylko czlowiek, z ktorym zbuduje dom, posadze drzewo i eychowam dziecko. Kiedy bedziesz pisal list do mnie, pamietaj POWTORZYC na koniec ADRES E-MAIL!

Zadziwiające są wymagania, ale - przyznam - nieco budujące. Z dobrego domu - bez alkoholu i wulgarnego języka. Ale związki a kocią łapę już mi zgrzytają. Każdy może mieć taki związek jaki szczerze uznaje za odpowiedni - nawet na kocią łapę. Wielu ludzi żyje w takich "kocich" związkach tak samo dobrze jak w małżeństwach, odchowują dzieci... No właśnie, a co do dzieci - to gościu ma dziecko, bo dokonał czegoś co go przeżyje.

Dziwne - ma dziecko, ale pisze, że był w dumnym małżeństwie bez seksu rzecz jasna. Czyli dziecko powstało przez zapylenie? Albo in vitro? A może to nie jego dziecko? Żarty na bok - ale pan jest nieco sprzeczny sam ze sobą. Jak to się fachowo nazywa? Chyba zakłamany. Nie chce kogoś z rozwodem w życiorysie, ale sam jest po związku małżeńskim (dumnym) i ma rozwód czy nie? Oj, bardzo zakłamany jest. 

Każdy może mieć za sobą różne koleje życia - ale trzeba być sobą i wyjść do potencjalnego partnera, a nie zamykać się w wieży z kości słoniowej...

1 komentarz:

  1. Czy wszyscy, którzy maja rubryke "szukam partnera" są Twoimi potencjalnymi partnerami??? Czy to nie powinno być raczej normalnie, na odwrót? Czyli najpierw nawiązujemy kontakt, wymieniamy się informacjami, potem się poznajemy, a dopiero na samym końcu, gdy ewentualnie coś zaiskrzy, to ten ktoś staje sie "potencjalnym partnerem"... W Twoim trybie to całe życie bym szukał, gdybym od początku do każdego nastawiał się jak do potencjalnego partnera i żyłbym w ciągłej frustracji! Miłość to nie casting! Prawdziwa miłość zawsze pojawia się znienacka. Owszem, trzeba jej pomóc, ale nie w ten sposób! Gdybym szedł Twoją metodą to przegapiłbym miłość mojego życia, bo znalazłem ją nie tam gdzie się jej spodziewałem. Gdy go poznałem, to do głowy mi wtedy nie przyszło, że to będzie mój mąż i że bedziemy obchodzić 12-lecie naszej miłości i związku :-P

    OdpowiedzUsuń