piątek, 18 lipca 2014

Słabowidzący rencista

Tym razem trafiłem na anons, który mnie po prostu rozbroił. Nie rozśmieszył - jak kretyńskie anonse, ale rozbroił. Trochę na granicy śmiechu i refleksji nad naszym nędznym ludzkim życiem. Jest w nim bowiem zarówno rozkoszna nieporadność, jak i szlachetność serca - a ze szlachetności serca śmiać się nie wolno...

Czy słabowidzący rencista ma szansę poznać wartościowego aktywnego mężczyznę do poważnego, stabilnego związku? Mam już 45 lat, 187/78, młodszy wygląd i nieskomplikowaną konstrukcję psychoemocjonalną. Miej zasady i bądź dobrym człowiekiem, tyle wystarczy. Poznań, Wlkp. i nie tylko. Mogę się przeprowadzić. 

Wszystko byłoby może banalne gdyby nie tytułowy słabowidzący rencista. I po części zetknięcie się tego wyobrażenia (jak dla mnie kojarzonego z dziadkiem w wieku 60 czy 70 lat) z 45-letnim mężczyzną który powinien być w sile wieku jeszcze. I to jeszcze będąc kimś o młodszym wyglądzie. 

Punkt dla tego pana - za ogromną i pozytywną autentyczność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz