czwartek, 3 lipca 2014

Na rozstaju

14 lutego 2014
Dziś, w sensie dnia publikacji tej notki, jest pewien szczególny dzień w moim życiu. I jak to czasem bywa można tego dnia pokusić się o pewne podsumowania. A pochodzą one z dnia walentynek, a zatem poświęconego celebracji miłości. Dla mnie jak na razie czysto teoretycznej ;-)

Przez ostatni rok (licząc luty do lutego) nie miałem żadnego chłopaka. Ale mieszka z Pawłem, przyjacielem, rekordowo długi czas - około 8 miesięcy łącznie. Tyle co z dwoma najdłużej mieszkającymi u mnie chłopakami razem wziętymi. I Paweł bardzo mi pomaga w doskonaleniu samego siebie, szczególnie po to aby lepiej poznawać ludzi. To daje nadzieję na znalezienie właściwej osoby.

Finansowo jest dno. Mamy problem z zebraniem kasy na życie, ratujemy się wyprzedawaniem tego co jeszcze jest - a już prawie nic nie zostało. Najbardziej więc obawiam się tego, że zabraknie mi czasu na ułożenie z kimś życia. To zabawne, ale jeśli sam dożyje przeczytania na blogu tej notki, będzie znaczyło że się udało. A jeśli się nie uda, to raczej popełnię samobójstwo i już nie będzie mnie w lipcu wśród żywych. Mam zatem dwie skrajne drogi przed sobą - życie lub śmierć. Obie bolesne.

I dlatego jestem na rozstaju mojego życia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz