poniedziałek, 5 maja 2014

Węgry

28 stycznia 2014
Obudziłem się około 11 zbudzony krzątaniem się Pawła. A potem się zaczęło. Paweł nagle się załamał. Okazało się, że Piotrek, jego facet, pojechał ot tak sobie z kuzynem na Węgry. I ma - jak Paweł sądzi - Pawła i jego sprawy w dupie. Paweł kupił wódkę aby się upić - a już był pijany, A ja starałem się pilnować aby sobie nie zrobił krzywdy.

Philip też do niego dzwonił i pisał mi SMS abym nie dopuścił do picia przez Pawła. Ale ja wiedziałem że to nic nie da - Paweł się tak wściekł, że tylko by mnie pobił i kupił kolejny alkohol. Zamiast wystawiać tarcze sztywno na ciosy postanowiłem ją wystawić miękko i cofać, aby zamortyzować cios i wytracić jego moc. Warowałem przy Pawle, pisałem wiadomości do mojego chłopaka i martwiłem się za nas trzech.

Po konsultacji z Philipem powiedziałem Pawłowi że jesteśmy z nim i może na nas liczyć i że się nim zaopiekujemy, a nawet jeśli będzie taka potrzeba, przyjmiemy jako trzeciego partnera. Było ciężko - Paweł już się pożegnał z sobą i z głupim, złowrogim uśmieszkiem szykował się do wyjścia - czytaj: aby popełnić samobójstwo. Przygniotłem go do łóżka i wyzywając od kretynów kładłem mu do głowy wszystko kawałek po kawałku.

Nie spodziewałem się jaką koncepcję przedstawię :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz