29 stycznia 2014
Jednak po tej - świadomej lub nie - próbie samobójczej nie było jeszcze tej nocy spokoju. Paweł jeszcze bardziej zamknął się w sobie. Wódka, piosenki i zdjęcie. Tym razem faza przybrała inny obrót. Paweł przestał się odzywać i zaczął do mnie pisać SMS-y.
Sens ich był taki, że już nie myśli o rzeczywistości, nie chce do niej wracać, żyje tylko sam w sobie. Tak jakby stał się nieomal wariatem w szpitalnej izolatce. Ale lepszy już taki "wariat" niż kolekcjoner pigułek. W sumie to poszedłem później spać aby już mu dać spokój. Ale miałem ciągłe obawy o jego życie - może się pociąć, zrobić sobie krzywdę na wiele sposobów.
Dlatego lżej mi się zrobiło gdy w nocy obudziło mnie szuranie Pawła. Robił sobie w kuchni sałatkę z tego co znalazł w lodówce. Jeśli zje, a pił dotąd na pusty żołądek i wcześniej cześć zwymiotował, to może mu trochę sił i dobrego samopoczucia wróci do rana. I trochę spokojniej wróciłem do snu.
Atak przyszedł z niespodziewanej strony...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz