sobota, 22 marca 2014

Wybuch

5 grudnia 2013
Nie wiem już dokładnie jaki był dalszy przebieg wydarzeń. Coś mnie nakręciło negatywnie do Pawła i jakaś kropla przepełniła kielich goryczy. Zacząłem mu gadać że nie powinniśmy mieszkać razem. A potem w przypływie nagłej furii wyrzuciłem prezent za okno. A Paweł wściekł się.

I zaczął mnie podbijać. Nie powiem, że bić, bo to były pretensje słowne połączone z uderzeniami, ale nie było to regularne bicie. I tak stracił panowanie nad sobą. A słownie miał pretensje o to, że stara się - a się stara - a ja się tak zachowuję. Miał rację w tym zakresie, a rację potrafię przyznać nawet po pijanemu. Więc nie zastanawiając się, pomiędzy kolejnymi ciosami, ubrałem spodnie i buty aby wyjść po prezent i przynieść go z powrotem.

Niestety, znalazłem tylko prezent, nie było już torby, gdzieś ją wywiał silny wiatr. Więc po części zawiodłem. A Pawła zastałem żalącego się na mnie do telefonu swemu kochankowi. I chwalącemu się jak to dzięki niemu nie stracił panowania nade mną. A mnie te jego umizgi do kochanka dodatkowo zdołowały. A poza tym obiecałem mu że już nie będzie wybuchów i zawiodłem. A on mi to słusznie przypomniał.

Ale to nie był koniec strasznych wydarzeń tej nocy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz