poniedziałek, 17 marca 2014

Drgawki

3 grudnia 2013
Wysiadłem z tramwaju i - mimo ciepłej kurtki - złapał mnie taki mróz że zacząłem dygotać. Ledwo się poruszałem. Pomodliłem się do Boga i poprosiłem Go aby wyciszył te drgawki jeśli mam w określony sposób zacząć postępować w mojej obecnej sytuacji. Innymi słowy, odjęcie ode mnie poczucia zimna miało być znakiem od Niego dla mnie. I drgawki nagle ustąpiły - znak został otrzymany. Potem poprosiłem o kolejne drgawki, aby w takiej postaci zjawić się w domu. I drgawki momentalnie wróciły. Dzięki za pomoc Boże ;-)

Miałem bowiem taką koncepcję, żeby nie okazywać jakoś nieładnie mojego poirytowania wystawieniem mnie na godzinę poza mieszkanie. A do tego irytacją na widok rozanielonego Pawełka, tuż po spotkaniu z ukochanym. Więc postanowiłem, że od razu po przyjściu do domu kładę się na drzemkę. Więc ani nie opowiem Pawłowi i mieszkaniach i nie zaspokoję jego ciekawości, ani nie posłucham co on ma mi do powiedzenia o randce z ukochanym.

Zdecydowanie to było najlepsze rozwiązanie, bo jakakolwiek jawna irytacja byłaby nie tylko w złym stylu, ale też nie odnosząca skutku, a raczej odwrotnie - oddalająca Pawła ode mnie. A ja pewnie identycznie postąpiłbym na miejscu Pawła. A poza tym - naprawdę byłem zmęczony i naprawdę chciałem się położyć i odpocząć. A teraz, mając drgawki, dodatkowo chciałem się wygrzać pod kołdrą.

Nie wiedziałem tylko że cały ten misterny plan spali na panewce...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz