15 listopada 2013
Paweł poszedł na randkę, miał wrócić dopiero następnego dnia rano. Po jakiejś godzinie zadzwonił do mnie - co mnie zdziwiło, bo czemu przerywa sobie telefonem miłe spotkanie. Okazało się że prosił mnie o przelanie mu na konto 20 złotych. Wiadomo że chodzi o zakupienie chleba. Płynnego chleba ma się rozumieć. A ponieważ Paweł założył konto w tym samym banku co ja, więc przelew przyjdzie natychmiast.
W ogóle niedawno przyszła mu karta do konta, więc może płacić sam w sklepach. No to Paweł kupi sobie coś do picia i będzie rano. A ja oddałem się mojemu czasem wykonywanemu zajęciu, czyli moczeniu nóg w gorącej wodzie. To fajne uczycie. Nalałem wody do miski i poddałem się błogości. Ale kiedy wyjmowałem nogi, nadepnąłem na miskę i woda się wylała.
Musiałem błyskawicznie reagować, bo pól metra dalej było kila listew zasilających - ryzykowałem porażenie prądem i spalenie listew czy dopiętych do nich zasilaczy. Udało się to ogarnąć szczęśliwie, ale emocje były. A tu nagle słyszę krótki dźwięk domofonu towarzyszący otwieraniu drzwi do klatki kodem wejściowym. Czyżby Paweł wrócił? Dziwne, że tak wcześnie. Wreszcie dzwonek do drzwi. Spojrzałem przez wizjer i zamarłem - znów kilka osób stoi przed drzwiami.
Czyżby znowu wizyta policji?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz