wtorek, 4 lutego 2014

To nie przelewki

15 listopada 2013
Spojrzałem jeszcze raz przez wizjer i zobaczyłem już nie kilka ale dwie osoby. Wyobraźnia mi podpowiedziała za wiele za pierwszym razem. Dodatkowo rozpoznałem Pawła. No to już bez strachu otworzyłem drzwi - stał tam Paweł i jakiś misiek. Uważam że mam brzuszek i jestem za gruby jak na swoje oczekiwania, ale przy tamtym misiu bylem po prostu szczupły. Można powiedzieć, że łatwiej go było przeskoczyć niż obejść.

Natomiast Pawła należało obchodzić, bo sam się zataczał. No i wyjaśniło się wszystko. Paweł się tak upił, że osobą z którą się spotkał dżentelmeńsko odprowadziła go do domu. Już zresztą nie pierwszy raz ten facet pokazał się jak dżentelmen, z tego co Paweł mi o nim opowiadał. A więc, jak się okazuje, bezpiecznie się upić z dżentelmenem. 

Ale mniej bezpiecznie potem wymiotować w łazience, a przy takiej czynności zastałem Pawła gdy znikł w łazience i nie wychodził przez jakiś czas. Przy samym wymiotowaniu co prawda go nie zastałem, ale zobaczyłem jak siedzi na dywaniku w łazience i próbuje ścierać mopem resztki z podłogi. Wyręczyłem go w tym, dziwiąc się że wymiotuje na zielono. Podobno zjadł kabanosy, pierwszy raz w życiu, ale to oczywiście nie jest wina wędliny. To miks szybkiego picia wódki oraz osłabienia organizmu przeziębieniem jakie Paweł miał.

Obaj więc zaliczyliśmy zalanie - każdy na swój sposób, pytanie tylko który bardziej oryginalny ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz