środa, 26 lutego 2014

Sonar

koniec listopada 2013
Moje zmienności nastrojów są bardzo ryzykowne, bo mogą łatwo zniechęcić do mnie każdego. Szczególnie, że zahaczają nieraz o napady bardzo złego humoru albo wręcz ataki furii. Ale w moim życiu miałem zbyt wiele przejawów czyjejś nieziemskiej opieki nade mną, aby takie ryzykanckie posunięcia nie miały, jak się potem okazuje, znacznie głębszego sensu. Albo wręcz podwójnego dna.

Ostatnio wyczuliłem się na odnajdywanie w zachowaniu Pawła znaków, czasem pozornie drobnych, które mogą dać mi pojęcie o jego nastawieniu do mnie, a co za tym idzie także realnych szansach na budowanie z nim takiej lub innej relacji. W takiej sytuacji bardzo często moje fochy są rodzajem fali wysłanej do Pawła, która odbija się i wraca do mnie, niczym sygnał sonaru. Można powiedzieć że dzięki temu badam teren i określam granice możliwego postępowania.

Nie można jednak przedobrzyć w tym wysyłaniu fal sonarowych, bo można nimi zniechęcić drugą stronę do dalszych relacji. tak samo nie można przeinterpretować otrzymanych sygnałów, bo można potem podjąć zbyt ryzykownie wykalkulowane działania. To wszystko wymaga rozwagi, a także potwierdzania w czasie. Najważniejsze nie są bowiem pojedyncze znaki, ale całe linie znaków, układające się w czasie. Sonar ma nie tylko wykryć obiekt, ale też określić jego rozmiar i kierunek poruszania się.

W sumie więc mój sona daje mi podstawy do racjonalnego optymizmu w ocenie możliwych relacji z Pawłem ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz