koniec listopada 2013
Mam taką naturę, kto wie czy nie typową w jakiś sposób dla zodiakalnych raków, że miewam duże zmienności nastrojów, które mogą przejawiać się tak zwanymi fochami. Nie są to jednak - choć mogą na takie wyglądać - fochy urażonej panienki. Paweł często je tak odbiera. Czy słusznie?
Mam podwójną naturę. Po matce jestem bardzo delikatny, łatwo się poddający, życzliwy ludziom, altruistyczny i uczuciowy. Po ojcu bardzo twardy, nie poddający się, bojowy, zadziorny, bezwzględny. Te natury mieszają się we mnie. Gdy góruje natura ojca - wtedy walczę do upadłego, gdy matki - mogę się poddać i wycofać bez walki. Zewnętrznie przejawia się to zmianą nastrojów i fochem.
Mam więc skłonności do zmiany nastawienia czasem z minuty na minutę, zachowanie Pawła czasem powoduje, że chcę o niego walczyć, a czasem - że chcę się rozpaczliwie poddać i uciec. Ba, czasem mam takie podejście, że chcę rozpaczliwie sobie zaszkodzić. Potrafię wtedy bezmyślnie i ryzykancko wykonywać posunięcia, które mogą spalić mosty za mną. Nie raz już tak miałem z Pawłem i trochę dziwię się, że dotąd mnie nie porzucił ;-)
Ale nie można w tym zakresie przesadzić...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz