22 listopada 2013
Wcześnie rano rozłączyłem akumulator ale zszedłem do auta dopiero po kilku godzinach gdy odespałem. To był także test akumulatora - ile sam wytrzyma prób rozruchu. Wsiadłem do auta i zacząłem próby. Jedna za drugą nieudane. Po iluś próbach akumulator się wyładował więc podłączyłem całą instalację ponownie. I dalej próbowałem zapalić.
Wreszcie silnik zaskoczył. Nie wyłączałem go. Zwinąłem kable, zamknąłem maskę, spakowałem wszystko i wyjechałem na miasto z pewnymi obawami, bo nie prowadziłem auta prawie rok. Ale jazdy się nie zapomina. W sumie pojechałem bez obaw, chyba że z obawą że skończą mi się opary paliwa przed dojechaniem na stację benzynową. Zatankowałem auto, w innym miejscu umyłem na myjni samoobsługowej, a w innym odpompowałem koła.
Wreszcie dojechałem na parking przy pewnym markecie i tam zrobiłem autu serię zdjęć do wystawienia go do sprzedaży. A przy okazji będą to ostatnie pamiątkowe zdjęcia mojego samochodu. Nadal nie wyłączałem silnika. Potem wróciłem trasą szybkiego ruchu aby sprawdzić jak się auto prowadzi, a prowadziło się bez zarzutu. Szkoda sprzedawać, ale w miejscu które wynajmiemy zapewne nie będzie garażu ani łatwego miejsca do parkowania.
A więc auto mogę wystawić na sprzedaż...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz