Największą zmorą komunikacji przez Gadu-gadu jest beznadziejność większości rozmów. Ta beznadziejność wprost poraża. Typowa beznadziejna rozmowa składa się z trzech wypowiedzi. Najpierw rozgarnięty-inaczej rozmówca pyta "co tam?". Może być też "jak tam?", "jak leci?" i tym podobnie. Następnie ja odpowiadam cokolwiek, obojętnie co. A potem rozgarnięty-inaczej rozmówca pisze "aha". I cisza - długa cisza. Bo już nie ma nic więcej do powiedzenia.
Skoro nie ma nic do powiedzenia, to czemu inicjuje w ogóle rozmowę? Tego nie pojmę. Ale ze swojej strony zastanawiam się jak odpowiadać na tak głupie zaczepki. Pisać długie zdanie o tym, że takie pytanie jest bez sensu? szkoda fatygi. A wiele osób i tak tego nie pojmie. Więc jak odpowiadać? Wreszcie wymyśliłem chyba najlepsze rozwiązanie. Trzeba napisać po prostu "nic".
Można by napisać na przykład "OK" - jeszcze krócej. Ale "OK" jest swego rodzaju życzliwym potwierdzeniem. A tu chodzi o równie krótkie, ale nieżyczliwe odpowiadanie. Bo wtedy może piszącemu te głupoty zaiskrzy głowie jakaś drobna iskierka. I może coś mu się w tej głowie otworzy.
A dla mnie to po prostu wygoda oszczędniejszego pisania :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz