środa, 12 lutego 2014

Coś na rzeczy

20 listopada 2013
Kontynuując wczorajszy temat piszę posta o poszerzonym tytule - tym razem coś na rzeczy. Bo faktycznie jest coś na rzeczy w tym "zakochaniu się" Pawła. A raczej bardzo mocnemu zauroczeniu znajomością z tym nowo poznanym facetem. A nawet przyjaźnią jaką z nim nawiązał.

A teraz bardziej niż przyjaźnią, bo z tego co wiem Paweł mocno się z nim pieścił, mając niepowstrzymaną do tego spontaniczną potrzebę. Ale to ni było takie sobie spotykanie dla seksu - obaj mają bowiem wielki bagaż życiowych nieszczęść i obaj mogą sobie moralnie pomóc w  przezwyciężaniu ich oddziaływania. I to jest właśnie coś na rzeczy - Paweł sam przyznał, że dzięki tej znajomości już nie myśli tak o Sylwestrze. Może w sobie przezwyciężyć złowrogie przyciąganie do tego człowieka, który mu tak zniszczył rok życia.

Skoro tak, to naturalne jest, że powinien się odwdzięczyć moralną pomocą temu facetowi w problemie jaki ma ze swoim chłopakiem-tyranem. Jest to więc pewna swoista terapia, którą fundują sobie wzajemnie. A dla mnie jest to pośredni znak, że znajomość z kimś nie musi być od razu związkiem. też może być terapią dla mnie. Kto wie czy taka nie ma być w moim życiu rola Pawła - jako kogoś kto i mnie pomoże ogarnąć życie, zanim być może poznam kogoś z kim będę zakochany.

Szkoda tylko, że tyle czasu trzeba poświęcać na usuwanie problemów w życiu nas wszystkich...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz