Oto na jakie anonse trafiłem na Gejowie, oba podpisane przez niejakiego Miłosza. Dla uwypuklenia ich filozoficznej głębi pozwalam sobie zamieścić także zdjęcia, które im towarzyszą. Oto pierwszy anons...
Co za bzdury się tu machinalnie powtarza! Seks nie jest żadnym „dopełnieniem miłości”, tylko jej grobem i śmiercią. Mam piękną duszę i atrakcyjne ciało. Spójrz na zdjęcie i sam zdecyduj, o którą część mnie chcesz powalczyć. Określ się już w pierwszym liście. Nigdy nie łączę seksu z miłością. Możemy żyć razem długo i szczęśliwie lub… pieprzyć się szczęśliwie, ale krótko. PS Pierwsze wrażenie decyduje. Jeśli nie zakocham się w Twoim pierwszym liście, nie zakocham się też w setnym…ani tym bardziej – w Tobie.
Ja mam zaś takie wrażenie, że na tym zdjęciu nie ma czego wybierać. Raczej chyba tylko seks, czyli według autora grób miłości, i to jeszcze nie bardzo wiadomo z kim, bo niewiele widać. Ale gratuluję autorowi tupetu wyrażonego w ostatnim zdaniu. A oto jego kolejny anons, już o wiele bardziej ambitny...
Zawsze uważałem, że najlepszym RODZAJEM SEKSU JEST… wyobrażanie go sobie. Znalezienie osoby, która faktycznie by mnie podniecała, graniczyłoby z cudem. Moja ochota na seks pojawia się, kiedy chce, i znika równie nieprzewidzianie. Spłoszyć może ją każdy drobiazg: głupia odzywka, nieodpowiednia mimika, bielizna nietrafiająca w mój gust, styl wypowiedzi, który jest mi obcy. Podniecić mógłby mnie tylko ktoś w moim odczuciu idealny – nieskazitelnie piękny duchem i ciałem, bo dobre ciało to za mało, a piękne wnętrze bez odpowiedniego opakowania też na mnie nie podziała. Tak jak przez całe życie byłem przeciwnikiem pornografii, tak teraz zaczynam rozumieć jej konsumentów. „Aktorzy” porno zwykle dobrze wyglądają i mało mówią; zatem można im przypisać cechy, które uważamy za idealne i pożądane. Projekcja sprawia, że mogą się wydawać podniecający. Kogo szukam? Szukać można sobie gruszek na wierzbie. Pytanie brzmi, czy się znajdzie. Uważam, że stawianie w ten sposób sprawy jest bez sensu. Dajcie mi człowieka, a sam sprawdzę, do czego się „nada”. Raczej nie nastawiam się na seks. Mało prawdopodobne, byś wyglądał równie dobrze, jak ci, których już miałem, a z seksu z nimi i tak nic nie wyszło, bo nie byli idealni. Tak, powiedzmy to sobie jasno, do seksu potrzebowałbym ideału. Do życia może być ktoś mniej doskonały.
No, w tym drugim anonsie pokazał nie tylko więcej swego talentu literackiego, ale także swoje piękne narzędzie miłości, przepraszam - seksu. A co można powiedzieć po lekturze tych dwóch anonsów? Pracowity bajkopisarz i dodatkowo ciekawie sfrustrowany życiem. Jeśli tak dalej będzie pisał, to zapowiada się, że stworzy może całą antologię mini opowiadań o seksie i miłości ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz