sierpień 2013
Mam także mniejszy przenośny stół do masażu - zakupiony do wyjazdów do klientów. I w końcu sierpnia miała miejsce jego premiera, pierwszy wyjazd. W sumie to, i kolejna próba użycia stołu, były dość nietypowe, więc postanowiłem to opisać.
Przy pierwszej próbie był dojazd z przesiadką, dlatego gdy spóźniłem się na pierwszy autobus, to cała trasa obsunęła mi się o pół godziny. Padał deszcz, więc poza stołem niosłem także parasol. Do klienta na złość po wąskich schodach. I do tego klient proponował abym stołu nie używał. Próbowałem masować go na łóżku, ale od razu stwierdziłem, że nie wytrzymam schylania się. Jednak stół to inny komfort. I użyłem go. Warto było taszczyć - to inna jakość masażu ;-)
Po dwóch dniach miałem dojechać ze stołem aż pod Warszawę. Klient zaoferował, że mnie podwiezie, bo sam wracał z Warszawy do domu. No to czekałem na niego. I po kilku minutach zadzwonił do mnie, że ma stłuczkę samochodem. Nie martwi się, bo to auto firmowe, ale dziś z wyjazdu nici. Zabawne okazały się te premiery stołu. Najpierw deszcz i prawie nie byłby użyty - a teraz wypadek.
Oby to były tylko pierwsze koty za płoty ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz