20 października 2013
I mamy PiPi czyli P P - powrót Pawła. Przyjechał dziś do mnie, prosto z Dolnego Śląska. Nie widzieliśmy się już kilka ładnych miesięcy. A warto było poczekać aby go zobaczyć - bo moim zdaniem wypiękniał. Szkoda tylko, że nie jest piękny dla mnie i że nie jesteśmy razem. Ale może kiedyś nam się uda ;-)
A ja w tym czasie próbowałem samodzielnie stawać na nogi finansowo i we wrześniu prawie mi się udało zarobić na wszelkie opłaty. A w październiku już nie było tak dobrze. Dlatego cieszę się, że jest Paweł, bo z nim pracowaliśmy razem, jest większa szansa że uda się zarobić na życie.
Nie świętowaliśmy tego przyjazdu, bo nie było czego świętować. Paweł ma ciągle same zmartwienia dotyczące swojego byłego lub nie byłego faceta. Ja mam swoje zmartwienia dotyczące rozkręcania pracy i zarabiania na życie. Same zmartwienia na tym świecie.
Oby los się okazał przychylniejszy w przyszłości :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz